poniedziałek, 10 listopada 2014

Fashion Week

Poszczęściło mi się w fejsbukowym konkursie i oto się stało - jak modowy Kopciuszek na jeden dzień mogłam zasmakować świata, który ciągnie mnie do siebie jak olbrzymi magnes. I nie mam wątpliwości, pasuję tam!


Żaden ze mnie ekspert (jeszcze!), ale starałam się wyciągnąć z tego dnia dla siebie maksimum wrażeń i doświadczeń. Trochę już ochłonęłam od tamtego czasu więc mogę ocenić, co zrobiło na mnie największe wrażenie. Od czego zacząć? Jako człowieka nieprzyzwyczajonego olśniewało mnie na każdym kroku otoczenie. Cała masa inspirujących postaci, wykręconych fryzur i awangardowych kreacji. Ciężko stwierdzić kto przyszedł przebrany, a kto ubrany, ale jedno jest pewne - kolorytu i wrażeń wizualnych nie brakowało. Ja się wtopiłam w tłum czarnych botków i okryłam się ciepłym swetrem, klasycznie i bezpiecznie. Trudno było nie dostrzec także znakomitych osobistości, które na co dzień podziwiam w Internecie i innych mediach. Niektórzy nawet wyglądają tak samo dobrze jak na zdjęciach...

Miałam okazję obejrzeć 6 pokazów (Natashę Pavluchenko niestety przegadałam, ale warto było oddać się tamtej konwersacji). Podobało mi się, że były to bardzo zróżnicowane projekty i nie sposób było się znudzić. Całkiem szczerze, niektóre rzeczy mogłabym zedrzeć z modelek i od razu w nie wskoczyć... Zdjęcia zostały zrobione przeze mnie w trybie mocno amatorskim, ale należy docenić, że są moje własne i oryginalne ;) Bardzo podobały mi się dwie kreacje od Bajer Oli i charakterystyczny look: daszek, zwisające kosmyki włosów i lennonki. Świetne były szalone tkaniny i desenie będące efektem współpracy Odio i Jakuba Pieczarkowskiego, szczególnie spodobały mi się dwa projekty. Ale zakochałam się absolutnie w Malgrau. Piękno prostoty, fantastyczne faktury, bardzo spójna kolekcja ale w żadnym wypadku nudna. NOSIŁABYM! No i oczywiście klasa sama w sobie, czyli Basic Łukasza Jemioła. Moim zdaniem również świetna kolekcja, która akurat świętowała swoje urodziny, tak więc życzę wszystkiego najlepszego i zaszczytnego miejsca w mojej szafie. Lubię nietuzinkowe rzeczy, oryginalne, wzorzyste, kolorowe, czasem nawet i przesadny przepych mnie pociąga, ale tego dnia urzekło mnie wszystko co nie jest skomplikowane, a przez to tak nietypowe i w naszych "kochanych" sieciówkach niezwykle rzadko spotykane. Takie rzeczy zwykłe/niezwykłe, w bielach i szarościach. Chyba dotarłam do momentu nasycenia ozdobnikami i poszukuję czegoś przeciwnego, dla równowagi.



Nanko, czyli młoda krew proponująca minimalistyczne, proste i monochromatyczne ubrania. Rzeczy niebanalne, intrygujące, w świetnych barwach. Kolekcję FOGO s/s 2015 wspaniale dopełniały akcesoria i buty.







Bola zaproponowała śmiałe i unikatowe projekty o mocnych, zdecydowanych formach i kolorach w kolekcji s/s 2015 o wdzięcznej nazwie Fylgir. No i look z daszkiem dla mnie jest rewelacyjny, trudno go zapomnieć. Błyszcząca kopertówka i ta zwiewna czerwień zrobiły na mnie największe wrażenie.


Duet Odio i Jakub Pieczarkowski pokazał doskonały efekt współpracy. Z początku byłam zdziwiona widząc na wybiegu coś, co uznałam za piżamy i kapcie. W miarę rozwoju pokazu dostrzegłam jednak kunszt i historię opowiedzianą na wybiegu przejściem kilku kolejnych sekwencji. Ta kolekcja uświadomiła mi, że aby coś ocenić potrzeba nieraz troszkę dojrzeć. Przez kilka kolejnych dni przeglądając kolejne zdjęcia i relacje zupełnie zmieniłam zdanie. Najbardziej urzekły mnie widoczne na zdjęciach kurtka z frędzlami i przepiękne bizantyjskie złoto. Majstersztyk!



Ranita Sobańska, projektantka której sportowe ubrania nie są obce, zaprezentowała swoją najnowszą kolekcję dla 4F. Bardzo ciekawe formy w przyjemnych kolorach z ledowymi elementami. Dla mnie moda sportowa to bliski temat zarówno od strony praktycznej jak i wizualnej, więc taki pokaz był przyjemną odmianą pomiędzy pozostałymi.







Moja nowa miłość <3 Myślę, że nie będzie przesadą jeśli powiem, że prawie każdą rzecz z tej kolekcji chętnie bym założyła. Wspaniałe połączenie tkanin, faktur i subtelnych wzorów sprawiło, że mimo dość ograniczonej kolorystyki całość była bardzo trójwymiarowa a stylizacje modelek miały niepowtarzalny charakter. Ja jestem urzeczona!




Zwieńczeniem dnia była cudowna wiosenno-letnia kolekcja Mistrza Jemioła na drugie urodziny marki Łukasz Jemioł Basic. Oversize'owe fasony, szarości urozmaicone kobaltem - taki luźny, miejski szyk. Jego ubrania na tą chwile pozostają dla mnie w sferze marzeń, ale to kwestia czasu, zanim zacznę je nosić. Oprawa widowiska była świetna, poczynając od poczęstunku urodzinowymi babeczkami, poprzez muzykę, kończąc na animacji głoszącej hasła: Love is basic, Air is basic, Sex is basic, Fashion is basic, które również można było zobaczyć na t-shirtach. Miodzio!


Podsumowując całe doświadczenie dochodzę do jednej, jakże cennej konkluzji: muszę być na następnym! Za bardzo mi się spodobało, żeby tego nie powtórzyć. Trzymajcie kciuki, a w kwietniu z radością zrelacjonuję każdy pokaz będąc Waszymi oczami i uszami na 12. Fashionphilosophy Fashion Week Poland.

5 komentarzy:

  1. Świetny post.
    http://jeanettegloves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega zazdroszczę wypadu! Jednak uwazam, ze podobne rzeczy jak Jemioła znajdę za o wiele mniejsza cene w stacjonarnych sklepach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobne na pewno, ale nie takie same ;) Dzięki za odwiedziny!

      Usuń
  3. Świetny post :) Zapraszam do mnie: http://endlessstoryoflife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym być na takim pokazie..

    OdpowiedzUsuń