czwartek, 20 listopada 2014

Anja Rubik x Mohito

Zapowiadana długo kolekcja, wokół której powstał ogromny szum, więc poszłam i zobaczyłam o co się rozchodzi. Muszę przyznać, że marketingowo wydarzenie było bardzo dobrze rozegrane. Sama w pewnym momencie złapałam się na myśli: "kurczę, nie mogę się doczekać, aż to zobaczę!". No i się doczekałam. Pierwsze obrazki w Internecie były bardzo zachęcające, a oprócz tego miałam okazję zobaczyć Olivię Kijo z bloga variacje. w total look'u Anji Rubik dla Mohito. Wyglądała świetnie! Ubrania ubraniami - Ona ma po prostu swój niepowtarzalny styl, w który te projekty się wspaniale wpisały. To było jeszcze w październiku, więc kolejny mój "rzut oka" na kolekcję nastąpił, kiedy Internet zaczął huczeć relacjami z pokazu. Poczytałam, pooglądałam, ale z wyrobieniem sobie zdania powstrzymałam się do czasu, aż nie wejdę do sklepu i nie zobaczę, jakie te rzeczy są na prawdę.

Źródło

Prawdę powiedziawszy spodziewałam się większego "WOW". Pierwsze wrażenie w sklepie niestety nie było najlepsze, ponieważ zaraz na froncie, na pierwszej ścianie, wisiała cienka, podarta koszula. Sprowadziła mnie na ziemię przypominając, że jednak znajduję się w sieciówce. Poza tym niemiłym akcentem projekty same w sobie są bardzo poprawne. Może nie jest to wyszukany komplement, ale one takie po prostu są. Jak z resztą sama Anja powiedziała: chciałam pokazać zestaw ikonowych, wyprzedzających trendy basic’ów. Czy są ikonowe? Czy wyprzedzają trendy? Być może, natomiast basic'ami są na 1000%. I to dobrze! Dobry basic to podstawa każdej garderoby, nawet tej najbardziej zwariowanej. Basic'owe ubrania powinny być inwestycją, nie tylko kapryśnym zakupem, tak więc założenie kolekcji jest jak najbardziej godne pochwały. Niemniej jednak inwestując w podstawowe elementy ubioru oczekiwałabym jednej, bardzo ważnej rzeczy - JAKOŚCI. No i tu niestety powracamy do podartej koszuli. Nie chcę generalizować, bo wszędzie może się zdarzyć jakaś gorsza sztuka, ale bądźmy szczerzy - jakość tkanin i wykonania w całym LPP pozostawia wiele do życzenia. I znów, nie popadajmy w skrajności, bo sama u siebie mogę znaleźć rzeczy ich produkcji, z których jestem zadowolona, ale łatwo jest niestety zmarnować pieniądze na kiepskiej bawełnie, która po jednym praniu się kurczy o 2 rozmiary, albo niemiłosiernie pypciejącym akrylu. W tym aspekcie podobał mi się sztywny materiał militarnej koszuli (rzeczona podarta to inny model), wykonanie spodni z frędzlami i żakietów a także płaszczyka.

Koszula Anja Rubik x Mohito. Źródło

Właśnie, spodnie z frędzlami. O jakże one mi się podobały na zdjęciach! Widziałam je na sobie w wyobraźni, pomimo, że nie pałam miłością do frędzli. Anja Rubik ma 179cm wzrostu, ja 177. Ona nosi rozmiar 34, ja 36. I na zdjęciu kucającej Anji nogawka pięknie układa się tuż na kostką. Natomiast stojąca Agata ma spodnie do pół łydki. Co za ból...

Spodnie, sweter, kapelusz i buty Anja Rubik x Mohito. Źródło

Wracając jednak do kolekcji - oczywiście część asortymentu powędrowała ze mną do przymierzalni, i w tym miejscu wyłonił się mój faworyt: błyszcząca sukienka. Szczerze i poważnie, warta przemyślenia na imprezę sylwestrową. Prosty fason z bardzo ładnym dekoltem i, co ważne, regulowanymi ramiączkami. Połysk jest już trochę ryzykowny, nawet lekko balansujący na granicy obciachu, ale do odważnych świat należy - ja tam bym się go nie bała ;) Układała się świetnie i długość miała w pełni zadowalającą moje długie nogi.

Sukienka i żakiet Anja Rubik x Mohito. Źródło

Anja opisując swoje dzieło zwraca uwagę na akcesoria, więc spodziewałam się istnego ich wysypu, ale niestety, dużego pola do manewru nie ma. Tutaj najbardziej spodobała mi się srebrna kopertówka. To świetne uzupełnienie zarówno wieczorowej jak i dziennej garderoby, dodające fun'u smętnym stylizacjom.

Kopertówka Anja Rubik x Mohito. Źródło

Na koniec chcę zaznaczyć największy w mojej opinii plus całego przedsięwzięcia. Z radością wywracałam ubrania na drugą stronę i czytałam na metkach magiczny napis: MADE IN POLAND. Oby to nie był jednorazowy wybryk, czego sobie, Wam, LPP, i wielu innym producentom życzę.

Jak tu to teraz podsumować? I mi się podoba, i się nie podoba. Projekty są naprawdę fajne, dość uniwersalne, ale nie nudne, dodatkowo poszczególne elementy dobrze uzupełniają się nawzajem i dają dużo możliwości komponowania zestawów. Jakościowo jest nieźle, choć mogłoby być lepiej. Ceny nie przyprawiają o zawrót głowy, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę moc nazwiska moglibyśmy się spodziewać, że będą większe. Czuję jednak jakiś niedosyt. Może to za sprawą całej otoczki medialnej, która pozwoliła nam wierzyć, że spłynie na nas z nieba nie wiadomo jak cudowny twór rąk wielkiej ikony we własnej osobie. Anja ma swój styl i myślę, że w przyjemny sposób się z nami nim podzieliła. Jeśli myślicie o posiadaniu takiej namiastki u siebie to radzę się pospieszyć - i sklep przebrany i w Internecie już są duże braki. Styl kolekcji jest dość nowoczesny ale nawiązujący do klasyki. Jeśli czujecie klimat można znaleźć dobre basic'owe inwestycje.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Fashion Week

Poszczęściło mi się w fejsbukowym konkursie i oto się stało - jak modowy Kopciuszek na jeden dzień mogłam zasmakować świata, który ciągnie mnie do siebie jak olbrzymi magnes. I nie mam wątpliwości, pasuję tam!


Żaden ze mnie ekspert (jeszcze!), ale starałam się wyciągnąć z tego dnia dla siebie maksimum wrażeń i doświadczeń. Trochę już ochłonęłam od tamtego czasu więc mogę ocenić, co zrobiło na mnie największe wrażenie. Od czego zacząć? Jako człowieka nieprzyzwyczajonego olśniewało mnie na każdym kroku otoczenie. Cała masa inspirujących postaci, wykręconych fryzur i awangardowych kreacji. Ciężko stwierdzić kto przyszedł przebrany, a kto ubrany, ale jedno jest pewne - kolorytu i wrażeń wizualnych nie brakowało. Ja się wtopiłam w tłum czarnych botków i okryłam się ciepłym swetrem, klasycznie i bezpiecznie. Trudno było nie dostrzec także znakomitych osobistości, które na co dzień podziwiam w Internecie i innych mediach. Niektórzy nawet wyglądają tak samo dobrze jak na zdjęciach...

Miałam okazję obejrzeć 6 pokazów (Natashę Pavluchenko niestety przegadałam, ale warto było oddać się tamtej konwersacji). Podobało mi się, że były to bardzo zróżnicowane projekty i nie sposób było się znudzić. Całkiem szczerze, niektóre rzeczy mogłabym zedrzeć z modelek i od razu w nie wskoczyć... Zdjęcia zostały zrobione przeze mnie w trybie mocno amatorskim, ale należy docenić, że są moje własne i oryginalne ;) Bardzo podobały mi się dwie kreacje od Bajer Oli i charakterystyczny look: daszek, zwisające kosmyki włosów i lennonki. Świetne były szalone tkaniny i desenie będące efektem współpracy Odio i Jakuba Pieczarkowskiego, szczególnie spodobały mi się dwa projekty. Ale zakochałam się absolutnie w Malgrau. Piękno prostoty, fantastyczne faktury, bardzo spójna kolekcja ale w żadnym wypadku nudna. NOSIŁABYM! No i oczywiście klasa sama w sobie, czyli Basic Łukasza Jemioła. Moim zdaniem również świetna kolekcja, która akurat świętowała swoje urodziny, tak więc życzę wszystkiego najlepszego i zaszczytnego miejsca w mojej szafie. Lubię nietuzinkowe rzeczy, oryginalne, wzorzyste, kolorowe, czasem nawet i przesadny przepych mnie pociąga, ale tego dnia urzekło mnie wszystko co nie jest skomplikowane, a przez to tak nietypowe i w naszych "kochanych" sieciówkach niezwykle rzadko spotykane. Takie rzeczy zwykłe/niezwykłe, w bielach i szarościach. Chyba dotarłam do momentu nasycenia ozdobnikami i poszukuję czegoś przeciwnego, dla równowagi.



Nanko, czyli młoda krew proponująca minimalistyczne, proste i monochromatyczne ubrania. Rzeczy niebanalne, intrygujące, w świetnych barwach. Kolekcję FOGO s/s 2015 wspaniale dopełniały akcesoria i buty.







Bola zaproponowała śmiałe i unikatowe projekty o mocnych, zdecydowanych formach i kolorach w kolekcji s/s 2015 o wdzięcznej nazwie Fylgir. No i look z daszkiem dla mnie jest rewelacyjny, trudno go zapomnieć. Błyszcząca kopertówka i ta zwiewna czerwień zrobiły na mnie największe wrażenie.


Duet Odio i Jakub Pieczarkowski pokazał doskonały efekt współpracy. Z początku byłam zdziwiona widząc na wybiegu coś, co uznałam za piżamy i kapcie. W miarę rozwoju pokazu dostrzegłam jednak kunszt i historię opowiedzianą na wybiegu przejściem kilku kolejnych sekwencji. Ta kolekcja uświadomiła mi, że aby coś ocenić potrzeba nieraz troszkę dojrzeć. Przez kilka kolejnych dni przeglądając kolejne zdjęcia i relacje zupełnie zmieniłam zdanie. Najbardziej urzekły mnie widoczne na zdjęciach kurtka z frędzlami i przepiękne bizantyjskie złoto. Majstersztyk!



Ranita Sobańska, projektantka której sportowe ubrania nie są obce, zaprezentowała swoją najnowszą kolekcję dla 4F. Bardzo ciekawe formy w przyjemnych kolorach z ledowymi elementami. Dla mnie moda sportowa to bliski temat zarówno od strony praktycznej jak i wizualnej, więc taki pokaz był przyjemną odmianą pomiędzy pozostałymi.







Moja nowa miłość <3 Myślę, że nie będzie przesadą jeśli powiem, że prawie każdą rzecz z tej kolekcji chętnie bym założyła. Wspaniałe połączenie tkanin, faktur i subtelnych wzorów sprawiło, że mimo dość ograniczonej kolorystyki całość była bardzo trójwymiarowa a stylizacje modelek miały niepowtarzalny charakter. Ja jestem urzeczona!




Zwieńczeniem dnia była cudowna wiosenno-letnia kolekcja Mistrza Jemioła na drugie urodziny marki Łukasz Jemioł Basic. Oversize'owe fasony, szarości urozmaicone kobaltem - taki luźny, miejski szyk. Jego ubrania na tą chwile pozostają dla mnie w sferze marzeń, ale to kwestia czasu, zanim zacznę je nosić. Oprawa widowiska była świetna, poczynając od poczęstunku urodzinowymi babeczkami, poprzez muzykę, kończąc na animacji głoszącej hasła: Love is basic, Air is basic, Sex is basic, Fashion is basic, które również można było zobaczyć na t-shirtach. Miodzio!


Podsumowując całe doświadczenie dochodzę do jednej, jakże cennej konkluzji: muszę być na następnym! Za bardzo mi się spodobało, żeby tego nie powtórzyć. Trzymajcie kciuki, a w kwietniu z radością zrelacjonuję każdy pokaz będąc Waszymi oczami i uszami na 12. Fashionphilosophy Fashion Week Poland.